poniedziałek, 29 grudnia 2014

20. Pokonam sztorm kiedy jesteś obok. Uzupełniasz sobą mnie!...



Witam po długiej przerwie. Ogłaszam wszem i wobec, że powracam. Wracam z nowym pomysłem na to opowiadanie jak i wielką chęcią tworzenia nadal tej historii.
Mój come back zawdzięczam Convulette, gdyby nie ona nie wróciłabym tu tak szybko. I właśnie jej dedykuje ten odcinek.
Gdzieniegdzie mogły wkraść się małe błędy, ale musicie mi wybaczyć, aktualnie na ekranie wyświetla mi się godzina 1:48, z czasem kiedy będę je wyłapywać na bieżąco będę je poprawiać.

Korzystając z okazji chciałabym wszystkim czytelniczkom 
życzyć szczęśliwego nowego roku i udanej sylwestrowej zabawy!

Miłego czytania ;)
___________________________________________________________________________________________




[ Narrator - trzecioosobowy ]

                               Dziewczyna opadła na jedno z krzeseł w holu przed salą w której leżał jej ojczym. Właśnie wyszła od lekarza, a on niestety nie miał dla niej dobrych informacji. Oznajmił brunetce, że jeśli jej ojciec nie wybudzi się w ciągu kilku dni może pozostać w śpiączce przez następne kilka lat, a zmiany które zaszły w jego mózgu przez wypadek mogą być nieodwracalne.
                               Całe to zamieszanie ją podłamało. Najpierw beznadziejna sprawa z Maxem, teraz Gordon który już kolejny dzień nie może wybudzić się ze śpiączki.
                               Była wytrzymałą osobą, ale wtedy nie miała bladego pojęcia, co robić. Za bardzo skupiła się ostatnio nad użalaniem się nad sobą. Nie zauważała problemów bliskich, ani tego co działo się dokoła niej. Patrzyła egoistycznie tylko na swój czubek nosa.

Czy naprawdę musiała stać się jakaś tragedia, żeby mogła się ocknąć?

                               Miała wielką ochotę rzucić to wszystko w cholerę i uciec, zapaść się pod ziemię, zapomnieć o wszystkim i zacząć swoją historię od nowa. Z czysta kartą. Z wolną głową.
                               A na dodatek z każdym dniem kochała go coraz bardziej, choć broniła się przed tym tak bardzo, jak tylko mogła. Myślała, że przez to całe zamieszanie uczucie do niego już wygaśnie. Sądziła, że rozłąka pomoże, lecz jedynie pogorszyła całą sytuację.
                               Gdy po dłuższej chwili zadumy weszła do sali szpitalnej jej bracia spali oparci o siebie, a zapłakana Simone rozmawiała z Gordonem, a może raczej prowadziła monolog w nadziei, że usłyszy i szybko się obudzi.

       - Mamo, daj spokój. On i tak nas nie słyszy- usiadła zrezygnowana na parapecie wyglądając przez wielkie okno. Zachowanie matki wydawało jej się beznadziejnie infantylne- takie rzeczy dzieją się tylko w filmach
       - Nie mów tak. Nie pozwalam ci tak myśleć, on mnie na pewno słyszy- oburzyła się, srogo zerkając na córkę- gdyby nie ta wycieczka nic takiego by się nie stało..- załkała cicho, ściskają coraz mocniej dłoń męża
       - Pewnie!- Till zeskoczyła zła z parapetu- może od razu powiesz, że to znowu moja wina? Nie będzie prościej?!- krzyknęła rozżalona wychodząc z sali i trzaskając za sobą drzwi
       - Ja nic przecież..- przerwała zaskoczona zachowaniem dziewczyny- co ja takiego powiedziałam?- spytała zdziwiona, gdy zobaczyła, że jej synowie już się przebudzili
       - Bo ta wycieczka to był prezent od niej...- powiedział Bill przecierając zaspane jeszcze oczy, przy czym rozmazał sobie cały makijaż
       - Czy ktoś mi może powiedzieć co się ostatnio z tą dziewczyną dzieje?- spytał oburzony Tom. Zupełnie nie potrafił zrozumieć zachowania swojej siostry. Zwykle to on wiedział pierwszy o co chodzi, czy też co u niej się dzieje, lecz teraz miał wrażenie, że Till odsunęła go od swojego życia, a na dodatek po zachowaniu Billa mógł wyczuć, że brat wie na pewno więcej niż on o sprawach Till. Z początku był zasmucony poczynaniami siostry, lecz gdy zdał sobie sprawę, że przez jej problemy zbliżyli się do siebie z Billem uśmiech sam pojawiał mu się na twarzy.


***

       - Ja z nim nigdzie nie idę!- sepleniła mała Tilla, wtulając się w nogę Toma i wrogo zerkając na Billa
       - A to czemu niby?- spytał starszy Kaulitz kucając przy małej siostrze
       - Bo przez niego w szkole się ze mnie śmieją, dzieciaki krzyczą za mną, że mam fajną siostrę, a ja przecież mam dwóch braci, prawda?- dziewczynka rozłożyła ręce z niemocy
       - Till podejdź tu do mnie na chwilę?- z kuchni wysunął się Gordon przysłuchujący się od początku tej rozmowie. Gdy mała brunetka podeszła do niego z nietęgą miną usiadł na krześle w kuchni i poklepał na kolano. Dziewczynka szybko usiadła i ze zdziwieniem przyglądała się mężczyźnie- słuchaj, nie możesz tak traktować Billa. Jest twoim bratem tak samo jak Tom
       - Alee...- jąkała się lekko speszona
       - Idź przeproś Billa. To nie jego wina, że chce się wyróżniać, a ty wiedząc, że to twój brat powinnaś mieć dla niego więcej zrozumienia. Zobaczysz dzięki temu, że dla wielu osób teraz jest dziwakiem dokona jeszcze wielkich rzeczy- uśmiechnął się szeroko, poprawiając pasierbicy opadającą na oczy grzywkę

                               Mała Kaulitzówna poczłapała niechętnie do Billa. Chwyciła go mocno za rękę i przyciągnęła go do swojego poziom, aby było jej łatwiej wyszeptać mu coś do ucha. Zawiesiła mu się na szyi i wtuliła się w niego.

       - Przepraszam- wymamrotała z nietęgą miną
       - Nic się nie stało- pogłaskał ją po głowie- jesteśmy rodzeństwem, a każde rodzeństwo tak ma, że na co dzień może się nie lubić, ale gdy przychodzi coś złego potrafi działać jako jedna jednostka


                               Bill przez całe szkolne życie był raczej typem samotnika. To Tom i młodsza Till zawsze mieli wielkie grono przyjaciół i znajomych. W szkole byli uznawani za tych popularnych. On sam miał swoją małą grupkę przyjaciół i nie starał się na siłę być taki jak Tom. Nigdy nie czuł potrzeby bycia popularnym wśród ludzi. Zawsze skupiał się na tym co dla niego najważniejsze i dopóki nie zrobił tego tak jak sobie to obmyślił spędzał nad doskonaleniem swojego pomysłu masę czasu, przez co dla innych był dziwakiem. Bo nie chciał być jak wszyscy. Chciał być sobą, dziwnym i innym od całej reszty ludzi, chciał być Billem, chłopakiem który kiedyś dokona rzeczy wielkich, a przy okazji chłopakiem który będzie mógł spełniać swoje marzenia.



I chyba mu się to udało...

***


                               Wyszedł za nią. Rozglądał się za siostrą przemykając przez korytarze. Obawiał się o nią, była w takim stanie, że wydawało mu się, że siostra jest zdolna do wszystkiego. Jak dla niego to Till popadła w depresje, tylko jeszcze nie wiedział z jakiego powodu.

       - Tequila!- krzyknął gdy ujrzał siostrę skuloną na schodach
       - Tom?- zdziwiła się ocierając łzy nieustannie płynące z jej oczu- coś się stało?- spytała
       - Martwię się...- odparł siadając przy niej. Objął ją delikatnie ramieniem, lecz brunetka gwałtownie się od niego odsunęła
       - Spokojnie, Gordon na pewno niedługo się obudzi- lekko się uśmiechnęła
       - Nie o niego mi teraz chodzi- wyjaśnił siostrze- o ciebie się martwię. Jesteś jakaś taka dziwna, jakby nieobecna..
       - Wydaje ci się- za wszelką cenę starała się zbyć brata. Nie miała ochoty rozmawiać o tym co się ostatnio wydarzyło w jej życiu. Uważała, że jest to na tyle żenujące zdarzenie i nie chce się z nim na razie dzielić. Sama jeszcze do końca nie pogodziła się ze swoją głupotą. Bała się, że ocena brata może tylko pogorszyć sprawę
       - Nie chcesz gadać to nie, ale powiedz mi tylko czy to ma związek z Maxem i tym całym zamieszaniem?- spytał. Nie uzyskał żadnej odpowiedzi co było jednoznaczne, że niestety tak.
       - To nie jest twoja sprawa- jej bezmyślność i graniczne zaufanie do Maxa rozrywała ją od środka na maleńkie kawałeczki. Sama nie mogła uwierzyć jak patetycznym i naiwnym uczuciem darzyła chłopaka. Nadal bolało ją to jak zachował się wobec niej.
       - Stój! Jeszcze nie skończyłem- chwycił j mocno za dłoń gdy Tilla usiłowała wstać- to takie dziwne, że się o ciebie boję?
       - Nie masz powodu- odparła od niechcenia
       - Otóż mam- wstał i chwycił siostrę za barki- źle wyglądasz, strasznie schudłaś i znów sięgasz po alkohol na poprawienie nastroju, to nie wygląda za ciekawie
       - Wymyślasz- burknęła przeszywając brata morderczym spojrzeniem- z resztą- odparła zamyślona- skąd ty możesz wiedzieć...
       - Ogarnij się dziewczyno - lekko nią potrząsnął- od naszego wyjazdu w ogóle cię nie poznaje...
       - Bo może dlatego, że nie masz dla mnie ostatnio czasu?- rzuciła zła i ruszyła przed siebie, zostawiając zaniepokojonego Toma na korytarzu


                               Weszła do sali szpitalnej. Spojrzała smutno na Billa. Ten podszedł do niej i bez słowa ją przytulił. Tylko on mógł wiedzieć co teraz przeżywa. Sam był w podobnej sytuacji.

       - No już spokojnie- głaskał ja delikatnie po plecach- weź mamę i jedźcie do domu- spojrzał jej szklące się oczy
       - Zawiozę je- Gustav zerwał się z fotela w rogu sali- wy tu zostańcie na wszelki wypadek, a rano was zmienimy- poklepał kumpla po ramieniu- kluczyki- wyciągnął dłoń w kierunku Till
       - Nie będziesz prowadził mojego auta- oburzyła się chowając przed chłopakiem owe kluczyki
       - Nie kłóć się ze mną- powiedział stanowczo. Wyrwał z jej ręki klucze od auta- nie jesteś w stanie prowadzić...- popatrzył na nią z politowaniem, starając się w żaden sposób nie urazić brunetki

                               Wsiadła do auta opadając z impetem na fotel pasażera obok kierowcy. Nienawidziła jak prowadził. Nigdy. Był zupełne jej przeciwieństwem. On lubił spokojną jazdę, ona lubiła wdepnąć gaz do dechy.

       - Będziesz teraz milczeć i się obrażać?- zwrócił się do niej, ukradkiem zerkając na dziewczynę
       - Odczep się- burknęła, pocierając dłońmi o swoje uda- możesz jechać szybciej? Wleczesz się jak dziady na odpust!
       - Nie mogę jechać szybciej...- odparł krzywiąc się- jest ograniczenie do 60...
       - Człowieku!- chwyciła go za kolanu i przycisnęła nogę która leżała na pedale gazu- Masz pustą drogę, przyśpiesz trochę.  Jestem zmęczona- uchyliła okno wdychając dużą ilość zimnego powietrza dostającego się do środka auta
       - Nigdy więcej tak nie rób!- krzyknął przerażony zatrzymując się gwałtownie na drodze


***

                               Siedziała przy matce dopóki ta nie zasnęła. Wyszła po cichu z pokoju gościnnego do salonu. Uśmiechnęła się pod nosem na widok śpiącego na kanapie Gustava, trzymał kurczowo w dłoniach pilot od telewizora. Oparła się o stojącą niedaleko komodę i jednym mocnym wyruszeniem powietrza z płuc zgasiła wcześniej zapalone świeczki. Wpatrywała się w słodko śpiącego chłopaka przez dłuższą chwilę.
                               Choć rozstali się w miarę dobrych relacjach to nie jest między nimi jak było na początku kiedy to jeszcze tłumili w sobie uczucie do siebie nawzajem. W troskliwość i przyjaźń wplata się teraz trudna do zrozumienia miłość, którą tylko oni potrafili zrozumieć i cieszyć się nią.
                               Gdy tylko zobaczyła, że blondyn lekko się przebudza szybkim i cichym krokiem udała się do kuchni. Uderzając delikatnie głową w zimną lodówkę powtarzała szeptem pod nosem jedno "zapomnij, dasz radę. Tym razem ci się uda". 

       - Wszystko ok?- spytał lustrując dziewczynę
       - Tak- odparła zakładając nerwowo za ucho niesforny kosmyk włosów
       - Chciałem cie przeprosić, nie powinienem tak na ciebie naskakiwać- powiedział chwytając puszkę z napojem w dłonie i biorąc łyk
       - Nie, to ja przesadziłam- uśmiechnęła się lekko odwracając się do blondyna plecami i wychodząc z kuchni
       - Till....- usłyszała za sobą gdy już była w połowie drogi do swojego pokoju- powiedz mi co się z nami stało? Czy to już tak zawsze będzie?- przysiadł na schodach
       - A bo ja wiem- odpowiedziała kładąc rękę na poręczy schodów- gdzieś po drodze zatraciliśmy to co jest najważniejsze w przyjaźni...
       - Myślisz, że da się to kiedyś odbudować?- spytał nagle wpatrując się w oczy brunetce
       -...- niezręczna cisza dała się Till we znaki- możliwe, sama nie wiem...- wzruszyła ramionami i wkroczyła do swojego pokoju. Oparła się plecami o drzwi i zsunęła się po nich na podłogę, skulając się przy tym i chowając twarz w dłonie.
       - Bardzo bym tego chciał- mruknął zrezygnowany Gustav i poszedł do swojej sypialni- nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje- dopowiedział zamykając za sobą drzwi


Nigdy nie byłem gotów by żyć - tak jak chciałaś tego Ty. 
Lepiej zostawmy w tyle zły czas...



***


                               Bracia zostali sami w szpitalu. Tom nie mógł wysiedzieć w miejscu i kręcił się po całej sali. Bill ze wściekłością w oczach podążał wzrokiem za bliźniakiem. 

       - Jeśli zaraz nie usiądziesz na tyłku to osobiście cię do niego przywiąże- odparł przez zaciśnięte zęby
       - Sorry- rzucił w stronę Billa po czym usiadł na wolnym łóżku pod oknem. Nerwowo zaczął bawić się podnośnikami które nad nim wisiały hałasując przy tym uporczywie.
       - Tommm...- popatrzył na niego spod byka- jedź i z nią pogadaj...
       - O czym ty mówisz?- spytał zdziwiony
       - Ja nie jestem aż tak głupi za jakiego mnie zazwyczaj masz- burknął nie ukrywając niezadowolenia- Jedź- powiedział stanowczo- ja tu zostanę jak coś się będzie działo to zadzwonię- uśmiechnął serdecznie do brata
       - Nie- pokręcił głową- pojedziemy razem. I tak na nic się tu teraz zdamy- zadecydował podając bratu jego kurtkę i torbę


                               Jak powiedział tak i zrobili. Przed wyjściem czekał na nich czarny van. Załadowali się i czym prędzej ruszyli. Tom przez całą podróż nie odzywał się do brata. Cały czas w głowie układał scenariusz rozmowy z młodszą siostrą. Bał się, że coś może pójść nie zgodnie z jego założeniami i Till nie będzie się już nigdy chciała do niego odezwać lub co gorsze na stałe odsunie go od swojego życia.
                               Gdy podjechali pod dom w żadnym z pokoi nie paliło się światło. Zrezygnowany Tom nie chcąc budzić siostry odpuścił już planowaną rozmowę. Jednak Bill wiedział jak jemu z tym ciężko i nie dawał za wygraną.

       - Jesteśmy rodzeństwem i nic tego nie zmieni- powiedział Bill wpychając brata do środka domu
       - Ale ona teraz śpi- Tom gwałtownie odwrócił się w stronę brata
       - To idź i siedź przy niej całą noc dopóki się nie obudzi- ręką wskazał mu schody prowadzące na górę. Gdy widział, że Tom próbuje uciec zagrodził mu drogę- idź albo stracisz ją na zawsze...


                               Te słowa go zabolały. Zabolały i to bardzo. Właśnie zdał sobie sprawę, że Bill może mieć dużo racji w tym co mówi- Rany czy on zawsze musi być mądrzejszy ode mnie?- burknął pod nosem wchodząc powoli na górę.
                               Pchnął ostrożnie fioletowe drzwi, gdy lekko zaskrzypiały skrzywił się na twarzy i prześlizgnął się przez lekko uchylone drzwi do pokoju siostry.
                               Usiadł na fotelu przy jej łóżku. Wyglądała tak sodko jak spała. Dostrzegł nawet, że pomimo upływu Till nadal nie przestała się ślinić przez sen. Poprawiając sobie poduszki za plecami strącił łokciem pustą butelkę po piwie ze stolika stojącego nieopodal.

       - Kurwa- szepnął wściekły, usiłując postawić cicho ową butelkę na podłodze
       - Co ty tu robisz?- zdziwiła się przebudzona hałasem Till
       - Siedzę- odparł głupio, uśmiechając się szeroko do niej
       - To widzę- skwitowała brata- nie miałeś być w szpitalu?
       - Miałem, ale...- zaciął się. Stracił całą pewność siebie gdy popatrzył w smutne oczy młodszej siostry
       - Możesz dzisiaj ze mną spać? Nie chcę zostać teraz sama- spytała niepewnie, w odpowiedzi dostała wielki i najszczerszy uśmiech Toma. Położył się obok niej poprawiając za głową poduszkę, objął ją mocno ramieniem.
       - Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać....- zaczął cicho- ostatnio trochę cię zaniedbałem
       - Tom- wtuliła się w brata- przecież wiem, że to nie twoja wina. Taką masz prace- uśmiechnęła się- ale wiem, że gdybyście tylko mogli to na pewno byście tu zostali
       - Powiedz mi siostra- zerknął na jej twarz łapiąc ją delikatnie za policzek- co się stało, czemu nie ma z tobą Maxa? Nie powinien cię teraz wspierać?
       - To była jedna z niewielu pomyłek mojego życia- odparła smutno, podnosząc się i przesuwając na koniec materaca tak aby brat nie zauważył jej łez
       - Mała- odparł przytulając ją do siebie- nie chcesz to nie musisz mi teraz o tym mówić, ale obiecaj, że jak tylko się z tym sama uporasz to powiesz mi wszystko
       - Obiecuję...

Tylko Ty odróżnisz deszcz od moich łez. 
Odgadniesz smutek, kiedy twarz uśmiecha się...


                               Kiedy Till zasnęła Tom okrył ją kołdrą, a sam poszedł na drugi koniec pokoju, otworzył okno, usiadł na parapecie i odpali papierosa. 
                               Nienawidził się za to, że nie było go przy siostrze wtedy kiedy tak bardzo tego potrzebowała. Zbagatelizował to. Zupełnie zapominając, że jego siostra wciąż jest małą dziewczynką, którą trzeba prowadzić za rękę bo nie wie do końca jak wygląda miłość. W tym momencie miał sobie wiele do zarzucenia.
                               Do pokoju młodej Kaulitz po cichu wszedł ciekawski Bill. Rozejrzał się dookoła, rozczulił j widok słodko śpiącej siostry. Podszedł powoli do Toma gdy zobaczył, ze siedzi przy oknie. Usiadł naprzeciw niego i wymownie na niego patrzył.

       - I co?-spytał gdy nie usłyszał od brata żadnego słowa
       - Co on jej zrobił?- zwrócił się do Billa
       - Sama ci powie, wolę żeby to ona ci powiedziała- poklepał go po ramieniu
       - Skrzywdził ją?- spytał zaciągając się ostatkiem dymu z papierosa
       - Nawet nie wiesz jak bardzo- spojrzał na śpiącą w drugim końcu pokoju brunetkę- idziesz?- zapytał kierując się do drzwi
       - Nie- odparł- prosiła żebym został- uśmiechnął się lekko, zgasił papierosa i cicho zamknął okno tak aby nie zbudzić siostry- zostaniesz?
       - Tak- odpowiedział. Położyli się obaj obok Tequili, Bill po prawej stronie, a Tom po lewej. Nawet nie wiedzieć kiedy zasnęli. To był dla całej trójki ciężki dzień.